Jednak nie, a przydałoby się. Pogodzić. Rozpogodzić. Miotam się.
Nie wiem.
Wróciłem i się zachowywałem jakby już było po. Ulga. Koniec. Było minęło trzeba żyć dalej. Okropne [mimo, że wiem że właściwie zbawienne dla dalszego funkcjonowania człowieka].
Ale przecież nie było. Nie jest 'po'.
I wyrzuty też są. Mimo tłumaczenia. I nie tylko dlatego, że się żyje mimo tego. Ale też bo jest porównanie. Jak Janusz 'Kosa' Kosiński zmienił pracę na ostateczną to bardziej mnie to trafiło. Chyba dwa dni nie było mnie w świecie... Dwie różnice jednak są. Zaskoczenie i wtedy czas miałem wolny...
Życie obarczone jest zbyt wieloma obowiązkami. 'Trzeba'. Tęsknię za pierwotnym życiem. Gdzie mało się pracuje, a dużo się jest. Gdzie jest czas na marnowanie czasu. [Marnowanie we współczesnym rozumieniu.] Na przeżywanie może głównie. Pogodzenie, poradzenie sobie.
Da się tak?...
Przykre to, że bliżej z nim byłem. Setki godzin razem, a on pewnie sobie nie zdawał sprawy że istnieję. I to mi odpowiadało. Dwa czy trzy maile może wysłałem.
I się wkurzam. I wkurzam się, że się wkurzam. Niezadowolony jestem, że przez pewne rzeczy stoją pod znakiem zapytania, nie jest tak jakby było bez i nie wiadomo jak się spędzi ten czas, który byłoby wiadomo jak się spędzi gdyby nie.
Niektórych słów się boję. Niektórych telefonów też.
Wyrzuty. Wczoraj mogłem. Chyba uznałem sprawę za zamkniętą, bo nie pojechałem. Jutro będę. Byłbym gdyby nie było gorzej?...
'The night is so cold.' Życie też.
Trzy utwory z Naszej Listy przesłuchane. Reszta jest ciszą. Kiedyś napiszę które.
2008-11-17
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz